Naukowców od lat fascynuje szybka regeneracja tkanek u tych sympatycznych skądinąd mięczaków. Gdy ślimak choćby lekko się zrani, jego organizm natychmiast produkuje lepką, pełną gojących składników wydzielinę. Ranka się zasklepia bez blizn i przebarwień.
Kosmetyki ze śluzem ślimaków są coraz popularniejsze. Bo po prostu są skuteczne. Ślimaczy śluz to kompleks składników tak przemyślnie dobranych przez naturę, żeby wzmacniały nawzajem swoje działanie. Dzięki temu kremy ze śluzem zapewniają pełną pielęgnację, bo jednocześnie nawilżają, stymulują odnowę tkanek i odżywiają. Dodatkowo mają działanie ujędrniające, opóźniają procesy starzenia, a nawet odmładzają. Ślimacze składniki znaleźć można również w kosmetykach do skóry z niedoskonałościami, plamami, drobnymi bliznami (także po trądziku), bo wpływają na wyrównanie kolorytu, wzmacniają tkanki i wyraźnie wygładzają skórę.
Ślimak, który leczy
Pierwszym zadaniem, jakie powierzono śluzowi ślimaka, było leczenie blizn po oparzeniach. Zapewne mamy smarujące taką maścią swoje dzieci nawet nie wiedziały, co znajduje się w środku. Naukowcy z branży kosmetycznej na dobre zainteresowali się ślimaczym śluzem po tym, gdy pracownice chilijskiej farmy, na której hodowano ślimaki dla francuskich restauratorów, zauważyły, jak wspaniale wyglądają ich dłonie. Skóra była zdrowa, młoda, bez żadnych plamek, piegów, blizn po zadrapaniach. I tak 20 lat temu wyprodukowano pierwszy współczesny kosmetyk zawierającący ślimaczy śluz. Szybko zainteresował się nim koreański przemysł drogeryjny.