Prawdę o szkodliwości cholesterolu potwierdziły już setki badań naukowych. Niezależnie od tego są tacy, którzy uważają, że teza o szkodliwości cholesterolu jest mitem. Nie wolno im wierzyć.
Przyroda lubi równowagę. Ta podstawowa zasada odnosi się też do cholesterolu. Nasz organizm nie mógłby się bez niego obejść. Jest nam niezbędny, podobnie zresztą jak innym zwierzętom. Występuje w tkankach i osoczu, gdzie chroni krwinki przed działaniem różnych substancji toksycznych. Cholesterol odgrywa też rolę dostarczyciela energii. Organizm „używa” go także do produkcji hormonów, w tym płciowych, takich jak testosteron i estrogen, witaminy D, kwasów żółciowych i innych potrzebnych mu substancji.
Dlatego też niedobór cholesterolu grozi zakłóceniem wszystkich tych funkcji. Może także prowadzić do depresji i zaburzeń pracy układu nerwowego, a także samego mózgu. Większość z nas, zwłaszcza osoby w starszym wieku, ma jednak odwrotny problem. Poziom cholesterolu we krwi jest zbyt wysoki.
Od burgera do miażdżycy
Większość potrzebnego do funkcjonowania cholesterolu (60–80 procent, czyli 600–900 mg) organizm sam wytwarza w wątrobie. Reszta (300–500 mg) wchłaniana jest wraz z pokarmem. Jednak ci, którzy lubią tłuste jedzenie, a zwłaszcza wysoko przetworzone, spożywają cholesterolu więcej. Dotyczy to miłośników fast foodów, wysokokalorycznych batonów, a także ciastek i gotowych ciast, bo producenci żywności chętnie używają do ich wyrobu tzw. tłuszczów trans. O nich – zdaniem specjalistów od zdrowego żywienia – nie da się nic dobrego powiedzieć. Tłuszcze trans nie mają żadnego dobrego oddziaływania, jedynie szkodzą.
W naszym organizmie przyczyniają się do podwyższenia tzw. złego cholesterolu oznaczonego przez lekarzy skrótem LDL. A im więcej mamy złego cholesterolu we krwi, tym więcej odkłada się go w ścianach tętnic, powodując w nich proces zapalny. To prosta droga do miażdżycy. Jeśli ktoś przy tym choruje na nadciśnienie, jest otyły i pali papierosy, to kłopot gotowy. Zresztą poza paleniem wszystkie wymienione choroby coraz częściej występują razem. W miarę jak przybywa wśród nas osób z nadwagą lub wręcz otyłych, przybywa też chorych na cukrzycę i nadciśnienie.
Konsekwencje są medycynie dobrze znane. To przede wszystkim zwiększone ryzyko zawału serca i udaru mózgu. Miażdżyca niszczy też drobne naczynia, m.in. w nerkach, prowadząc do ich niewydolności, u mężczyzn także w penisie, co daje skutek w postaci zaburzeń erekcji. Wreszcie u starszych osób miażdżyca naczyń w mózgu może prowadzić do postępującego otępienia, a według niektórych uczonych – także do rozwoju choroby Alzheimera.