Potrafi przetrwać w najtrudniejszych warunkach. Trudno w to uwierzyć, ale aloes, dzięki zapasom gromadzonym w liściach, jest w stanie przeżyć bez wody nawet kilka lat. Lubi światło. Jego pierwotne środowisko to klimat subtropikalny Półwyspu Arabskiego i północnej Afryki. Stamtąd rozprzestrzenił się na cały świat, m.in. do Ameryki Północnej i Południowej, Meksyku, na Karaiby, do Hiszpanii, Azji, nawet do Australii. Dziś bez problemu możemy go hodować nawet w naszym chłodnym klimacie – zimą na parapecie, latem na balkonie.
Aloes należy do sukulentów – roślin, które nie wymagają nie tylko skomplikowanej pielęgnacji, ale nawet regularnego podlewania.
Stary jak świat
Pierwsze pisemne wzmianki o aloesie stosowanym jako lek można znaleźć już w egipskich papirusach. Był uznawany przez starożytnych za świętą roślinę, taką, która pozwala zachować nie tylko urodę, zdrowie ale również nieśmiertelność. Ponoć piękne egipskie królowe Nefretete i Kleopatra bardzo ceniły wartości odżywczego soku z aloesu i stosowały go w codziennej pielęgnacji skóry.
W czasach wypraw wojennych Aleksandra Wielkiego aloesem leczono rany. Krzysztof Kolumb pilnował, by rośliny tej nigdy nie zabrakło na jego statkach. W kulturze chińskiej ceniono jego właściwości regeneracyjne.
W Japonii okrzyknięto go wręcz królewską rośliną. Sok z aloesu był tam traktowany jako cudowny eliksir gwarantujący zdrowie oraz urodę.
Natura w czystej formie
Dawniej poza leczeniem ran aloes stosowano również w zwalczaniu dolegliwości żołądkowo-jelitowych, kuracjach opryszczki narządów rodnych oraz przy łojotokowym zapaleniu skóry. Współcześnie wciąż wykorzystują go tradycyjne medycyny krajów Ameryki Środkowej (prawie połowa aloesu na świecie produkowana jest obecnie w Meksyku) oraz ajurwedyjska i chińska. Coraz popularniejszy staje się również w świecie zachodnim.
Aloes znakomicie sprawdza się jako składnik w kosmetykach o właściwościach nawilżających i kojących. Możemy go też znaleźć w kosmetykach do makijażu, suplementach diety, jogurtach i napojach orzeźwiających.