Czym jest styl grunge i skąd pochodzi?
Styl grunge narodził się z dźwięków gitar, potu klubowych scen i buntu lat 90. w Stanach Zjednoczonych. To nie był trend wymyślony przez stylistów, lecz efekt muzycznej rewolucji — tej, którą napędzali Kurt Cobain z Nirvany, Soundgarden, Alice in Chains czy Pearl Jam. Ich rozczochrane włosy, flanelowe koszule i podarte jeansy stały się uniformem pokolenia, które miało dość plastikowego blasku poprzedniej dekady.
Tak jak brzmienie grunge’u było szorstkie, nieokrzesane i pełne emocji, tak samo wyglądał styl, który z niego wyrósł — bez wyprasowanych koszul i błyszczących dodatków, za to z luzem, chaosem i manifestem niezależności. Sama nazwa „grunge” – z angielskiego „brud” – idealnie oddaje jego ducha, a więc surowość, autentyczność i niechęć do perfekcji.
Z czasem ten muzyczny bunt przerodził się w modę i sposób bycia, który dziś wraca z nową siłą. Flanela, ciężkie buty i odważny, ciemny makijaż oczu i ust stały się symbolem buntu i prawdziwej wolności.
Makijaż w stylu grunge kiedyś i współcześnie
Makijaż grunge narodził się na scenie razem z charyzmatycznymi wokalistkami, które w latach 90. wstrząsnęły muzycznym światem. Courtney Love z zespołu Hole, Donita Sparks z L7 czy Kat Bjelland z Babes in Toyland nie tylko śpiewały o buncie, ale też nosiły go na twarzy. Ich grunge make-up był jak echo muzyki – mocny, rozmazany i pełen emocji. Czarne kredki i cienie tworzyły wokół oczu efekt „przybrudzonego” spojrzenia, jak po nieprzespanej nocy, a szminka w odcieniach czerwieni lub burgundu była nakładana nonszalancko, często bez precyzyjnego konturu. Klasyczny makijaż grunge charakteryzował się bladą cerą, cienkimi brwiami i świadomym brakiem perfekcji – miał wyglądać tak, jakby został zrobiony w pośpiechu, tuż przed wyjściem na koncert.
Dziś grunge make-up powraca w nowoczesnej odsłonie. Cera ma być jak najbardziej naturalna, a podkład – niewidoczny, lekki, najlepiej pielęgnacyjny. Nadal króluje czarna kreska wokół oczu, ale jej współczesne wersje są bardziej dopracowane dzięki nowym formułom kosmetyków – precyzyjnym eyelinerom, cieniom o metalicznym połysku, a nawet brokatowi, który dodaje rockowemu spojrzeniu odrobiny glamour. Usta z kolei zyskały więcej definicji – zastąpiły je długotrwałe, matowe pomadki i błyszczyki, które podkreślają ich naturalny kształt, nie odbierając całości charakteru. Zmieniły się też brwi – nie muszą już być tak cienkie jak w latach 90. Dziś króluje maksymalna naturalność – gęstsze, lekko rozwichrzone włoski lub modne „bleached brows”, czyli celowo rozjaśnione brwi, które nadają twarzy artystyczny, nieco prowokacyjny wyraz.
Red wine make-up
Współczesny grunge zmiękł – to bardziej soft grunge, który nie krzyczy już tak głośno jak w latach 90., bo dziś nosi się go także na co dzień. Stał się bardziej subtelny, choć wciąż zadziorny – zamiast surowej czerni pojawiają się brązy, szarości i przydymione czerwienie, które łagodzą efekt, nie odbierając mu pazura. Coraz większą popularność zdobywa też red wine make-up – jego serce stanowi głęboki kolor czerwonego wina nakładany na oczy, usta i policzki, tworząc spójny, zmysłowy look z artystycznym zacięciem. To współczesny hołd dla grunge’u.
Cherry coke make-up
Na fali tego trendu pojawił się również cherry coke make-up, inspirowany zarówno klasycznym grunge’em, jak i kolorami wiśniowej coli. To połączenie czerni, burgundu i czekoladowego brązu, które przewija się przez cały makijaż – od oczu, przez policzki, po paznokcie. Soczyste, ciemnoczerwone usta grają w nim główną rolę, a burgundowa pomadka często zastępuje róż do policzków, by wszystko tworzyło spójną, „słodko-mroczną” całość. Ważne jednak, by sięgać po kremowe formuły, które łatwo rozetrzeć – bo w grunge’u, nawet w jego wiśniowej odsłonie, perfekcja nigdy jest celem.